“…nigdy nie jest za późno aby wrócić na start…”
Ania zwana przez wielu Mają, to jeden z najsilniejszych filarów naszego zespołu regatowego. Weszła na nasz pokład i była jak pierwszy silniejszy powiew wiatru po wielogodzinnej flaucie. Udało się namówić Anię aby napisała coś od siebie o powrocie do żeglowania po kilkuletniej przerwie. Zapraszamy do lektury!
Historia zatacza koło. Z konieczności urozmaicenia sobie życia i spożytkowania nadmiaru energii, bo cztery litery swędzą, bo nóżki podrygują same, decyduję się na rejs morski po ciepłych wodach. Czasy się zmieniły od kiedy ostatni raz postawiłam stopę na jachcie. Wyrósł ogrom firm czarterowych, w każdym niemalże zakątku świata, w formule ze stewardem i śniadaniem do koi, kursami na stopnie żeglarskie, transportem do i z mariny. Nosz kur…de, jak się w tym odnaleźć, na co zdecydować, jaki rejon, jacht? W moich czasach rejs po Północnym to był rarytas! Cieszyliśmy się, że możemy przeskoczyć Bałtyk. Nikt nie narzekał, że zimno, mokro, fala, deszcz i piździ, a Stary chce obiad z trzech dań. Pamiętam, że na Oksywiu w piekarni wojskowej kupowaliśmy chleb podwójnie wypiekany, aby starczył na cały rejs. Aż ciężko w to teraz uwierzyć. Na szczęście życie wyrwało z kopyta mocno do przodu, więc grzechem jest nie skorzystać z tych dobrodziejstw.
Decyduję się z moim kumplem Miśkiem, z którym dwadzieścia lat temu pływaliśmy razem w Jacht Klubie „Stal” w Gdyni, na Włochy. Jacht full wypas, pięć kajut, trzy kingstony i działają! W nawigacyjnej roi się od elektroniki, ale gdzie są mapy papierowe? No może, gdzieś głęboko, schowane … Mieszanka ludzi, charakterów, umiejętności i oczekiwań. Jest nas razem dziesięć osób. Nawet piękne okoliczności przyrody, lekka żegluga nie wymagająca wiedzy ani kondycji wystawiają niektórych na próbę. Parszywa rola Starego (zwanego aktualnie Sułtanem), żeby to wszystko ogarnąć. Niejeden podobny pierdolnik ma na koncie, o czym świadczy fryzura na „kolano”. No cóż, taki urok … Niemniej jednak cudownie jest wrócić po latach do żeglarstwa, poczuć luksus wolności, poczuć morską bryzę na twarzy, pobujać się na falach i doświadczyć znów tego, co na mnie robi największe wrażenie i porusza głęboko w sercu – rozglądam się dookoła i widzę tylko wodę. Nie ma lądu, nie ma innych jachtów, statków. Jest tylko morze i my. Życie codzienne ze swoimi problemami zostało gdzieś daleko.
Ktoś, kiedyś powiedział, że szczęście to znaleźć się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. I to był dla mnie ten właściwy, przełomowy moment. Sułtan dostrzegł we mnie namiastkę potencjału, miłość do żeglarstwa, entuzjazm i … zaufał. Kocham sport, od dzieciństwa byłam w niego zaangażowana, w różne dyscypliny. Rywalizacja w zawodach, w regatach napędza ciało i umysł, daje chęci do życia. Na propozycję współpracy, a właściwie wielkiej przygody na wodzie, odpowiedziałam szybko i dziś … nie wyobrażam sobie życia bez żeglarstwa, szczególnie tego regatowego. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Ludzi z pierdolcem na punkcie tego sportu. To dzięki nim ta przygoda jest niezwykle wartościowa. Jesteśmy młodą załogą, ale z ambicjami na coś dużego, na rywalizację do ostatnich sił. Są wśród nas fachowcy co zęby zjedli na tej robocie, są również tacy jak ja, którzy jeszcze sporo muszą się nauczyć. Miejsce jest dla każdego. Liczą się chęci, zaangażowanie i praca dla dobra naszego teamu. Moja funkcja na jachcie to praca na dziobie i obsługa przednich żagli – fok, genaker i ulubiony spinaker. Czasem rzuca, czasem chlapie, ale tam się dzieje! Tam człowiek ma poczucie, że może się sprawdzić tak do końca w często wymagających warunkach. Ci co siedzą w kokpicie, jak w business class, życia jednak nie znają.
Sezon 2017 od maja do października to udział w większości regat na Zatoce Gdańskiej. Czas spędzaliśmy również na treningach nie oszczędzając siebie samych i wyciskając z łódki kolejne knoty. Nasz największy entuzjazm wzbudziły Mistrzostwa Polski jachtów morskich oraz Mistrzostwa Europy rozgrywane na wodach naszej zatoki. Przeżycie jedyne w swoim rodzaju zobaczyć kawał profesjonalnego żeglarskiego świata. Ten rok to kontynuacja naszego projektu, kilka nowych przedsięwzięć w ramach Sailing Factory i pierwszy start za granicą w regatach Kieler Woche. Jesteśmy głodni emocji, głodni wiedzy i na pewno nie zejdziemy z tej drogi! Każdy mały krok przybliża nas do celu i daje poczucie spełnienia.
Tego piękna, tych emocji nie da się wyrazić słowami. Musisz to przeżyć sam. Czemu? A czemu nie?! Spróbuj to się przekonasz.
Ania „Maja” Majewska
01.04.2018